2 paź 2015

Prolog

            Nie miałeś bladego pojęcia, dlaczego to robiłeś. Znowu. Faktem było, że ta dziewczyna wzbudzała w tobie uczucia, na samo wspomnienie których przechodził cię dreszcz. Ostatnim razem czułeś coś takiego przy Thei. Ona jednak była przecież kompletnie niepodobna do siostry Queena, choć, kiedy zobaczyłeś ją pierwszym razem, chciałeś zawołać ją po imieniu. Miała zbliżonej  długości ciemne włosy, a także jasne oczy - na ile mogłeś stwierdzić, nie podchodząc przy tym zbyt blisko. Jej karnacja była zdecydowanie ciemniejsza, a ciało nieco bardziej zaokrąglone. Przebiegała akurat przez ulicę, trzymając w  jednej ręce kubek z kawą na wynos i papierową torebkę z logo pobliskiej cukierni. Drugą zaciskała na telefonie  przyłożonym do ucha. Krzyczała coś o terminach i “jedynej okazji”, kiedy przecinała  ulicę, jedynie pobieżnie rozglądając się dookoła.
            Przeklinałeś siebie w myślach, kiedy co wieczór, przemykając w cieniu niczym przestępca, odprowadzałeś ją po pracy do domu. To przez nią wróciłeś do starego zajęcia. Jak się okazało, każde miasto potrzebuje swojego cichego bohatera. Opuszczając Starling City przysiągłeś sobie, że nigdy więcej nie założysz kostiumu Arsenala. To dla tej dziennikarki złamałeś dane sobie słowo. Robiłeś wszystko, by usunąć problemy z jej drogi. Nie rozumiałeś, co tobą kieruje. Ta drobna kobieta zaskakiwała cię swoją stanowczością i inteligencją, z uporem maniaka badając i opisując sprawy, do których nie powinna mieć dostępu.
            Siedziałeś właśnie na schodach przeciwpożarowych, kiedy zatrzymała samochód pod waszą kamienicą. Cóż. To nie mogło być prześladowanie, skoro wynająłeś mieszkanie na długi czas przed tym, jak ona się wprowadziła. Prawda…?


 Mamy i Prolog. Nie mogłam się doczekać, żeby go opublikować. Czekałam do tego wyjątkowego dnia, chcąc zrobić sobie mały prezent na dwudzieste urodziny. Nigdy nie pisałam opowiadania w tej tematyce, dlatego tym bardziej mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
  Rozdziały pojawiać się będę najprawdopodobniej co dwa tygodnie w piątek. O wszelkich anomaliach poinformuję w zakładce "Wiadomości". Zachęcam do kliknięcia buttonu "Obserwuj", jeśli tylko macie ochotę być informowani przez Bloggera o nowych rozdziałach.
  Choć całe opowiadanie zadedykowane jest mojej Adze, poprzez dzisiejszy wpis dziękuję szczególnie Marcie, Magdzie i Kasi (tak, Veniku, pamiętam!) za życzenia i miniaturki, przy których płakałam nie tylko ze śmiechu. Jesteście najlepsze, dziewczyny!
   Pozdrawiam i do następnego!

11 komentarzy:

  1. Eh, kochana... Znam je na pamięć prawie, a mimo to wciąż mnie zachwyca... Kocham, wiesz o tym!
    Całuję.
    M.
    PS. Teraz może jakaś inna kanoniczna miniaturka? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy kochamy Arsenala <3
      apropo PS. Bardzo chętnie! :)

      Usuń
  2. Och... no brak słów. Piękne i emocjonalne. Brawo Aniu! :)
    Więcej nie powiem, bo wciąż pozostaję w oparach zachwytu :)
    Powodzenia!

    V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tak lubię jego perspektywę :)
      Całuję, A.

      Usuń
    2. Hej, hej :D
      Tak tylko Ci przypominam, że już piątek :)
      Buziak :)

      Usuń
  3. Nie, to nie jest prześladowanie - it must have been love :D
    Biedny Arsenal, w co on się wpakował? Taki samotny wilk i zauroczenie? :P Ktoś ma słabość do niewiast w opałach albo do niewiast które są jednymi wielkimi opałami ;)
    Wiesz, że zrobiłabym to jeszcze milion razy dla ciebie ;) Tylko nie wiem, czy będę tak długo żyła, w końcu mam zginąć na TWOIM suficie :P
    Trzymaj się ciepło!
    Tfoja fjuczur rummejtka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah, dokładnie!
      Cóż, kompleks rycerza :P Taki to on.
      Burn!
      See ya! :*

      Usuń
  4. Hah! I jest!
    Uh! Zupełnie nie pomyślałam, że mogłabyś to wstawić na swoje urodziny!
    Cóż, moje zdanie na temat tego opowiadania znasz - kupiłaś mnie nim w całości :) Cieszę się, że mogę Ci je betować.
    Buziaki i niezmiennie LUV U :*
    Later, babe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, dla mnie to takie dwa nowe początki - powrót do pisania (i publikowania) po dłuższym czasie, ale też nowa końcówka na liczniku wieku. Więc chyba otworzyłam ten etap w życiu całkiem udanie, tak sądzę.
      I ja bardzo się cieszę, że jesteś tu ze mną :*
      Ściskam :)

      Usuń